wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 4

Ktoś dobijał się do moich drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Za nimi stał trener. 
- Czekamy na Ciebie ze śniadaniem. Spóźniłaś się 10 minut. Lepiej się pośpiesz, bo będziesz dłużej biegać. - poklepał mnie po ramieniu i poszedł, a ja wbiegłam do łazienki i wzięłam prysznic. Nie wysuszona i nie pomalowana , ubrałam się w spodenki i koszulkę i zeszłam na dół. Mój tata siedział przy stole. Usiadłam obok.
- Pół godziny biegania. - powiedział mój ojciec.
- Ty też? Zobacz, jak ja wyglądam. 
- Mogłaś wcześniej wstać. 
Nie odezwałam się już. Nie tylko ja się spóźniłam. Oprócz mnie i mojego taty, był jeszcze Bartman i Kurek. Zjedliśmy posiłek i poszliśmy na halę. 
- Panowie 20 kółeczek + kara. - krzyknął Andrea
Ja ustawiłam sobie stoper i rozpoczęłam bieg. Koło mnie pojawił się Kubiak. Na początku biegł, a dopiero później się odezwał.
- Może pogramy kiedyś w kosza?
- Okej. Uprzedzam, że przegrasz. - wystawiłam mu język.
- Założymy się? Jak wygram, to się umówisz ze mną na kawę. - przytaknęłam, wiedziałam, że przegra, może i był sportowcem, ale to ja trenowałam koszykówkę od dzieciństwa. W tym sporcie akurat jestem lepsza ja. 
- Zapytaj Kurka, jak go ograłam. -już chciał zadać pytanie , ale oddaliłam się od niego, ponieważ trener mnie zawołał. 
- Wystarczy, możesz pograć w kosza. To będzie karą dla spóźnialskich.
Wzięłam piłkę , a na mnie czekali ukarani. Bez mojej wiedzy, podzielili się na zespoły. Ja grałam ze Zbyszkiem, na tatę i Bartka. Niestety Zbyszek nie był za dobry. Zdobywał pojedyncze punkty. Kurek się przyczepił i osłaniał mnie. 
- To nie przepisowe. - wtrąciłam. 
- Nie dotykam Cię. - uderzyłam go łokciem w brzuch i trafiłam do kosza, za 3 punkty. 
Przybiłam piątkę z Bartmanem i ustawiliśmy się w obronie. Kurek rzucając , powalił mnie na ziemie. 
- Co Ty robisz? Chcesz mnie połamać? 
- Sorry. - wybełkotał.
- Stary odkąd tu przyjechałeś jesteś dziwny. Co Ci zrobiła, że ją tak traktujesz? - krzyczał na niego Zibi., a Bartek spojrzał na mnie i odszedł. Postanowiliśmy zmienić skład, ja byłam sama na nich dwóch. Oczywiście wygrałam. Musieliśmy wrócić do swojej pracy. Jednego od razu po swojej karze musiałam leczyć. Kubiak się wywrócił i noga go "bolała" . Była to wymówka, żeby ze mną pogadać. Odesłałam go z powrotem na boisko. Zaraz po tym zdarzeniu Kurek się przewrócił. 
- Nie róbcie sobie żartów z mojej pracy! - krzyknęłam wychodząc przed halę. Po chwili zjawił się trener.
- Dziewczyno! To twoja praca, a Kurek dopiero co wyszedł z kontuzji! - krzyczał rozżalony trener, a ja przerażona pobiegłam na halę. Klęknęłam przy Bartku. Wiedziałam co to jest stracić najlepszego zawodnika. Na szczęście to nie było nic groźnego. Na halę wbiegła blondynka. 
- Kochanie nic Ci nie jest? - zapytała , obserwując mnie.
- Nie, już ok. Co Ty tu robisz?
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę.- podniosłam się, widząc jak go całuje. 
Teraz to ja kipiałam ze złości. Usiadłam na krzesełku i przyglądałam się im. Niestety musiała wyjść, bo to trening zamknięty. Obserwowałam grę chłopaków, a później rozluźniałam ich mięśnie. Dzisiaj przydzielono mi 5 zawodników. Ostatnim był Wronka.
- Zawsze jesteś taka wściekła? 
- Nie. 
- Tutaj przez cały czas chodzisz, jak osa. Ktoś Cię denerwuje? Może Kubi i Zibi, bo się tak do Ciebie pchają. 
- To akurat nie oni. Ok możesz już iść, koniec. - spławiłam go. Byłam już bardzo zmęczona , a trener przydzielił mi jeszcze jednego, w dodatku to był Kurek. Po chwili wyszedł w samych slipkach i stanął na przeciwko mnie. Zbliżał się do mnie, a ja nie miałam już wyjścia. 
- Kurek, uspokój się. 
- Chcę Cię mieć tylko dla siebie.
- Człowieka nie można mieć na własność. Odwal się. - chciałam go odepchnąć, ale nie drgnął. Poczułam jego mięśnie. Nie myślałam trzeźwo. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam go zachłannie całować. Podniósł mnie i posadził na łóżku. Moje nogi obejmowały go w biodrach. Jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Niestety ktoś zapukał. Oderwaliśmy się od siebie. W drzwiach stanęła dziewczyna Kurka. 
- Mogę na chwilkę? - zapytała, a ja skinęłam głową.
- O co chodzi? - Bartek nie był zadowolony z jej przyjścia, słychać było to w jego głosie. 
- Zostaniesz tatą. - wykrzyczała i skoczyła na Kurka. 
A ja? Ja stałam, jak otępiała. Łzy naleciały mi do oczu. 
- Ona się Tobą zajmie. - powiedziałam z żałością i wybiegłam przed halę. Szukałam samochodu ojca.  Nigdzie go nie było, a Bartman znowu się doczepił.
- Mam Cię odwieźć. Co się stało , dlaczego płaczesz? 
- Nic mi nie jest, chcę jechać do taty mieszkania. - wypowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i powstrzymywałam łzy. Po 5 minutach byliśmy pod blokiem. Zbyszek wysiadł ze mną. Taty nie było, ale dał mu klucze. Wszedł ze mną do mieszkania. Ja usiadłam w salonie , a on przyszedł ze szklanką do pokoju. 
- Co się stało? - nalegał. 
- Przytul mnie, proszę. - wyszeptałam. Spełnił moją prośbę. Wypłakałam się w jego ramie. 
Podniosłam się i wyjęłam butelkę wina. Wzięłam kieliszki i usiadłam na podłodze. 
- Chcesz? - skinął głową. Ale Bartman znał umiar, po jednej lampce wina, już nie miał ochoty. Ja nawet nie wiedziałam , że skończyłam drugą butelkę. Chciałam iść po kolejną, ale Zbyszek mnie powstrzymał. Czekał na wyjaśnienia. 
- Opowiem Ci. Z Kurkiem znam się od dziecka. Byliśmy parą. Kochałam, ale ja głupia jestem nadal go kocham, kurwa. Mieliśmy upojne chwile. A w szczególności, jak mi się oświadczył , wręczając mi wianek z mleczów. A co się stało? Przeleciał mnie i zostawił, jak dziwkę. Wyjechał i się nie odzywał. A dzisiaj? Dzisiaj mi powiedział, że należę do niego. 
- Dupek z niego.- skomentował i sam nalał mi wina. 
- Dzięki. - wybełkotałam, chociaż nie wiedziałam czy zrozumiał.
- Nie jestem za tym, aby smutki zatapiać w alkoholu, ale chyba też bym tak zrobił. 
Przytuliłam się do niego,a on zaczął nucić mi kołysankę. Może i nie miał ładnego głosu, ale pozwoliło mi to usnąć. 
Obudziłam się rano. Leżałam na materacu. Czułam potworny ból głowy. Na łóżku leżał Zibi. Tak słodko spał. Poszłam do kuchni, gdzie czekało na nas śniadanie. Mój tata w roli kucharza sprawdzał się. Podał mi wodę. Wysączyłam połowę. 
- Przywiozłem Zbyszkowi ubranie na zmianę. Idź go obudzić, bo się znowu spóźnimy. 
Wróciłam do pokoju i obudziłam go.
- Mój tata Ci przywiózł ciuchy. - podałam mu je i zostawiłam go , aby wziął prysznic, a sama skierowałam się do łazienki taty. Prysznic i makijaż zajęły mi 20 minut. Zapomniałam ze swojego pokoju telefonu, Gdy tam dotarłam Zbyszek wyszedł w samych spodniach, a woda spływała po jego nagim torsie. Zrobiłam się czerwona. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Yyy śniadanie. - wskazałam palcem na kuchnię. 
Mój tata nie jechał od razu do pracy, dlatego pojechałam ze Zbyszkiem. Trening minął szybko. Dzisiaj miałam dzień wolny. Tylko jeden przyszedł z barkiem. Już wychodziłam, ale zatrzymał mnie ON.
- Możemy pogadać? 
- Teraz? Nie mam czasu. - skierowałam się w stronę Zbyszka. 

______________________________________________________
Przepraszam, że ostatnio do was nie zaglądałam, ale dzisiaj nadrobiłam zaległości! Jutro wyjeżdżam na wycieczkę, więc nie wiem czy będę w stanie komentować wasze opowiadania. Ciekawa jestem czy będzie tam internet. :D Nie będzie mnie 3 dni, ale jeżeli coś dodacie, to napiszcie pod postem, a na pewno, jak wrócę to pogrążę się w wasze opowieści! Jakaś dedykacja? Dla Sokoła! Nie wiem czy wytrzyma ze mną w pokoju!

6 komentarzy:

  1. Jak nie będę mogla wytrzymać to będziesz spać na korytarzu :) Dziękuję, a rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha ja Ci dam na korytarzu , jeszcze będziesz chciała spać ze mną w łóżku, jak będę opowiadała o strasznych historiach . ;p

      Usuń
    2. hahahah nie będę ich słuchała :)

      Usuń
  2. Czyżby Zbyszek stał się oparciem dla Izy? Ja oczywiście jestem za ;) Rozdział świetny czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. z tego Kurka to cham i prostak. tak na dwa fronty ? chyba go główka boli.. rozdział świetny, czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. łooo Mega *.*

    OdpowiedzUsuń