środa, 19 czerwca 2013

KONIEC

Chciałam poinformować, że to koniec bloga, nie podoba mi się i chyba zacznę od początku coś nowego, ale to może jak plusliga się rozpocznie. Zostawcie pod tym postem swoje blogi, ja do was napisze, abyscie mnie informowali o swoich nowościach. Dziękuję za komentarze i czytanie tego badziewia!
Pozdrawiam was wszystkich i życzę miłych wakacji! :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 4

Ktoś dobijał się do moich drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Za nimi stał trener. 
- Czekamy na Ciebie ze śniadaniem. Spóźniłaś się 10 minut. Lepiej się pośpiesz, bo będziesz dłużej biegać. - poklepał mnie po ramieniu i poszedł, a ja wbiegłam do łazienki i wzięłam prysznic. Nie wysuszona i nie pomalowana , ubrałam się w spodenki i koszulkę i zeszłam na dół. Mój tata siedział przy stole. Usiadłam obok.
- Pół godziny biegania. - powiedział mój ojciec.
- Ty też? Zobacz, jak ja wyglądam. 
- Mogłaś wcześniej wstać. 
Nie odezwałam się już. Nie tylko ja się spóźniłam. Oprócz mnie i mojego taty, był jeszcze Bartman i Kurek. Zjedliśmy posiłek i poszliśmy na halę. 
- Panowie 20 kółeczek + kara. - krzyknął Andrea
Ja ustawiłam sobie stoper i rozpoczęłam bieg. Koło mnie pojawił się Kubiak. Na początku biegł, a dopiero później się odezwał.
- Może pogramy kiedyś w kosza?
- Okej. Uprzedzam, że przegrasz. - wystawiłam mu język.
- Założymy się? Jak wygram, to się umówisz ze mną na kawę. - przytaknęłam, wiedziałam, że przegra, może i był sportowcem, ale to ja trenowałam koszykówkę od dzieciństwa. W tym sporcie akurat jestem lepsza ja. 
- Zapytaj Kurka, jak go ograłam. -już chciał zadać pytanie , ale oddaliłam się od niego, ponieważ trener mnie zawołał. 
- Wystarczy, możesz pograć w kosza. To będzie karą dla spóźnialskich.
Wzięłam piłkę , a na mnie czekali ukarani. Bez mojej wiedzy, podzielili się na zespoły. Ja grałam ze Zbyszkiem, na tatę i Bartka. Niestety Zbyszek nie był za dobry. Zdobywał pojedyncze punkty. Kurek się przyczepił i osłaniał mnie. 
- To nie przepisowe. - wtrąciłam. 
- Nie dotykam Cię. - uderzyłam go łokciem w brzuch i trafiłam do kosza, za 3 punkty. 
Przybiłam piątkę z Bartmanem i ustawiliśmy się w obronie. Kurek rzucając , powalił mnie na ziemie. 
- Co Ty robisz? Chcesz mnie połamać? 
- Sorry. - wybełkotał.
- Stary odkąd tu przyjechałeś jesteś dziwny. Co Ci zrobiła, że ją tak traktujesz? - krzyczał na niego Zibi., a Bartek spojrzał na mnie i odszedł. Postanowiliśmy zmienić skład, ja byłam sama na nich dwóch. Oczywiście wygrałam. Musieliśmy wrócić do swojej pracy. Jednego od razu po swojej karze musiałam leczyć. Kubiak się wywrócił i noga go "bolała" . Była to wymówka, żeby ze mną pogadać. Odesłałam go z powrotem na boisko. Zaraz po tym zdarzeniu Kurek się przewrócił. 
- Nie róbcie sobie żartów z mojej pracy! - krzyknęłam wychodząc przed halę. Po chwili zjawił się trener.
- Dziewczyno! To twoja praca, a Kurek dopiero co wyszedł z kontuzji! - krzyczał rozżalony trener, a ja przerażona pobiegłam na halę. Klęknęłam przy Bartku. Wiedziałam co to jest stracić najlepszego zawodnika. Na szczęście to nie było nic groźnego. Na halę wbiegła blondynka. 
- Kochanie nic Ci nie jest? - zapytała , obserwując mnie.
- Nie, już ok. Co Ty tu robisz?
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę.- podniosłam się, widząc jak go całuje. 
Teraz to ja kipiałam ze złości. Usiadłam na krzesełku i przyglądałam się im. Niestety musiała wyjść, bo to trening zamknięty. Obserwowałam grę chłopaków, a później rozluźniałam ich mięśnie. Dzisiaj przydzielono mi 5 zawodników. Ostatnim był Wronka.
- Zawsze jesteś taka wściekła? 
- Nie. 
- Tutaj przez cały czas chodzisz, jak osa. Ktoś Cię denerwuje? Może Kubi i Zibi, bo się tak do Ciebie pchają. 
- To akurat nie oni. Ok możesz już iść, koniec. - spławiłam go. Byłam już bardzo zmęczona , a trener przydzielił mi jeszcze jednego, w dodatku to był Kurek. Po chwili wyszedł w samych slipkach i stanął na przeciwko mnie. Zbliżał się do mnie, a ja nie miałam już wyjścia. 
- Kurek, uspokój się. 
- Chcę Cię mieć tylko dla siebie.
- Człowieka nie można mieć na własność. Odwal się. - chciałam go odepchnąć, ale nie drgnął. Poczułam jego mięśnie. Nie myślałam trzeźwo. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam go zachłannie całować. Podniósł mnie i posadził na łóżku. Moje nogi obejmowały go w biodrach. Jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Niestety ktoś zapukał. Oderwaliśmy się od siebie. W drzwiach stanęła dziewczyna Kurka. 
- Mogę na chwilkę? - zapytała, a ja skinęłam głową.
- O co chodzi? - Bartek nie był zadowolony z jej przyjścia, słychać było to w jego głosie. 
- Zostaniesz tatą. - wykrzyczała i skoczyła na Kurka. 
A ja? Ja stałam, jak otępiała. Łzy naleciały mi do oczu. 
- Ona się Tobą zajmie. - powiedziałam z żałością i wybiegłam przed halę. Szukałam samochodu ojca.  Nigdzie go nie było, a Bartman znowu się doczepił.
- Mam Cię odwieźć. Co się stało , dlaczego płaczesz? 
- Nic mi nie jest, chcę jechać do taty mieszkania. - wypowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i powstrzymywałam łzy. Po 5 minutach byliśmy pod blokiem. Zbyszek wysiadł ze mną. Taty nie było, ale dał mu klucze. Wszedł ze mną do mieszkania. Ja usiadłam w salonie , a on przyszedł ze szklanką do pokoju. 
- Co się stało? - nalegał. 
- Przytul mnie, proszę. - wyszeptałam. Spełnił moją prośbę. Wypłakałam się w jego ramie. 
Podniosłam się i wyjęłam butelkę wina. Wzięłam kieliszki i usiadłam na podłodze. 
- Chcesz? - skinął głową. Ale Bartman znał umiar, po jednej lampce wina, już nie miał ochoty. Ja nawet nie wiedziałam , że skończyłam drugą butelkę. Chciałam iść po kolejną, ale Zbyszek mnie powstrzymał. Czekał na wyjaśnienia. 
- Opowiem Ci. Z Kurkiem znam się od dziecka. Byliśmy parą. Kochałam, ale ja głupia jestem nadal go kocham, kurwa. Mieliśmy upojne chwile. A w szczególności, jak mi się oświadczył , wręczając mi wianek z mleczów. A co się stało? Przeleciał mnie i zostawił, jak dziwkę. Wyjechał i się nie odzywał. A dzisiaj? Dzisiaj mi powiedział, że należę do niego. 
- Dupek z niego.- skomentował i sam nalał mi wina. 
- Dzięki. - wybełkotałam, chociaż nie wiedziałam czy zrozumiał.
- Nie jestem za tym, aby smutki zatapiać w alkoholu, ale chyba też bym tak zrobił. 
Przytuliłam się do niego,a on zaczął nucić mi kołysankę. Może i nie miał ładnego głosu, ale pozwoliło mi to usnąć. 
Obudziłam się rano. Leżałam na materacu. Czułam potworny ból głowy. Na łóżku leżał Zibi. Tak słodko spał. Poszłam do kuchni, gdzie czekało na nas śniadanie. Mój tata w roli kucharza sprawdzał się. Podał mi wodę. Wysączyłam połowę. 
- Przywiozłem Zbyszkowi ubranie na zmianę. Idź go obudzić, bo się znowu spóźnimy. 
Wróciłam do pokoju i obudziłam go.
- Mój tata Ci przywiózł ciuchy. - podałam mu je i zostawiłam go , aby wziął prysznic, a sama skierowałam się do łazienki taty. Prysznic i makijaż zajęły mi 20 minut. Zapomniałam ze swojego pokoju telefonu, Gdy tam dotarłam Zbyszek wyszedł w samych spodniach, a woda spływała po jego nagim torsie. Zrobiłam się czerwona. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Yyy śniadanie. - wskazałam palcem na kuchnię. 
Mój tata nie jechał od razu do pracy, dlatego pojechałam ze Zbyszkiem. Trening minął szybko. Dzisiaj miałam dzień wolny. Tylko jeden przyszedł z barkiem. Już wychodziłam, ale zatrzymał mnie ON.
- Możemy pogadać? 
- Teraz? Nie mam czasu. - skierowałam się w stronę Zbyszka. 

______________________________________________________
Przepraszam, że ostatnio do was nie zaglądałam, ale dzisiaj nadrobiłam zaległości! Jutro wyjeżdżam na wycieczkę, więc nie wiem czy będę w stanie komentować wasze opowiadania. Ciekawa jestem czy będzie tam internet. :D Nie będzie mnie 3 dni, ale jeżeli coś dodacie, to napiszcie pod postem, a na pewno, jak wrócę to pogrążę się w wasze opowieści! Jakaś dedykacja? Dla Sokoła! Nie wiem czy wytrzyma ze mną w pokoju!

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 3

Obudziłam się o 12stej ze strasznym bólem głowy. Zeszłam do kuchni i wzięłam tabletkę przeciwbólową. Wszedł mój tata.
- Cześć córciu, słyszałem, że się pogodziliście z Bartkiem. - zaczęłam krztusić się wodą. 
- Kto Ci tak powiedział? Kuba? 
- Nie, Bartek. Nie pożegnasz się z nim? Wyjeżdża na treningi. - rzuciłam wodą i wybiegłam z domu. Moje nogi ruszyły w stronę chaty Kurka. Niestety nikogo nie zastałam. Schodząc po schodach, zauważyłam całą rodzinę Kurków. Kuba podbiegł do mnie i przytulił się. 
- Cieszymy się, że konflikt dobiegł końca. - mówiła jego mama, a mnie roznosiło od środka.
- Niestety , ale państwa syn chyba sobie coś ubzdurał. Możemy pogadać? - zapytałam , a on skinął głową.
Poszliśmy do jego pokoju. 

- Czemu jesteś taka wściekła? Wczoraj , było dob... 
- Wczoraj byłam pijana, nic nie pamiętam i nawet jeśli się pogodziłam to odwołuje to! - wykrzyczałam, a on odwrócił mnie w stronę biurka. Zobaczyłam nasze zdjęcia. Było ich mnóstwo. Miał również takie, jak się całowaliśmy. Ja niestety nie posiadałam już tego zdjęcia, ponieważ je zniszczyłam.
- Nie może być tak jak dawniej? Albo chociaż podobnie? Odzywaj się czasem do mnie. - odwróciłam się i patrzyłam w pełne nadziei oczy. Schyliłam głowę , nasze stopy były złączone. Gdy podnosiłam czaszkę, uderzyłam go w brodę. Przygryzłam dolną wargę, a po chwili poczułam jego usta na swoich. Przyciągnął mnie tak mocno, że  nie mogłam się oderwać. 
- Kurek! Ty idioto! Miało być tak jak dawniej! 
- No przecież...
- Zapomniałam. Ty myślisz tym co masz w spodniach. Nic z tego nie będzie. Od dzisiaj się nie znamy. - wybiegłam z jego domu i udałam się do swojego. Z okna obserwowałam co się dzieje w domu Kurków. Był w bardzo złym humorze. Nawet nie pożegnał się z rodzicami. Odjechał z piskiem opon. 
Usiadłam na łóżku i rozmyślałam. Jego usta znowu dotykały moich. Było tak jak wcześniej. Pamiętam, że Bartek używał pomadki ochronnej do ust, truskawkowej. Teraz również ją miał na swoich wargach. 
Nie mogłam o nim myśleć, musiałam zapomnieć. 
- Iza , zbieramy się. Znalazłem dla nas pracę! Pakuj walizki i ruszamy w drogę. 
Nic nie chciał powiedzieć. Co to za praca i gdzie? 
Spakowałam dwie walizki i włożyłam je do bagażnika. Rozłożyłam się z tyłu na siedzeniach i usnęłam. 
Po około 4h byliśmy na miejscu. Całą drogę przespałam. Wysiadłam z auta i stałam za tatą. Weszliśmy do ogromnego budynku. przy wejściu stało kilku typków. Jeden z nich puścił mi oczko, nie był taki zły, ale widziałam lepszych. Jak się okazało była to hala. Mój tata przywitał się z siwym mężczyzną, a ja zauważyłam kosz i rzucałam piłką. Może będę trenowała koszykówki? W sumie do niczego innego się nie nadaję. Po chwili usłyszałam szmery. Schodzili się zawodnicy. Uśmiechnęłam się w stronę taty i przytuliłam go.
- Dziękuję. - powiedziałam.
- Witajcie. Przedstawiam wam nowego statystyka i masażystkę. Dzisiaj ona się wami zajmie. 
- Że co? 
- Mówiłem, że załatwiłem Ci pracę.
- Ale myślałam, że będę ich trenowała.
- Już jestem, coś mnie ominęło? - spojrzałam , a to był Kurek. Czyli to byli siatkarze... wyszłam na mega idiotkę. 
- Ty nas chciałaś trenować? Chyba chodzenia po wybiegu. - skomentował jakiś idiota. 
- Lepiej się zamknij, bo Ci przyłożę. - już ruszyłam w jego stronę, ale tata mnie powstrzymał. Cofnęłam się i usiadłam na krzesełku. Oni rozpoczynali rozgrzewkę. Bartek zerkał w moją stronę, ale próbowałam unikać spotkania naszego wzroku. Jeden z nich , patrząc na mnie , zawadził się o krzesełko i wylądował na ziemi. Zaczęłam się śmiać, ale po chwili przestałam, bo mój tata zajął miejsce obok. 
- Córciu, Adam załatwił nam pracę. Po pierwsze nie masz ukończonych studiów , a po drugie jesteś kobietą. 
- Dobra , już. - podpisałam papiery, a Andrea wytłumaczył mi na czym będzie polegała moja praca. Mam ich wszystkich obmacywać. Jednak nie będę sama. Oprócz mnie jest jeszcze 2 masażystów. 
Po treningu, wzięli prysznic i ustawili w kolejce. 
- Zapraszam. - wskazałam na leżak. 
Położył się, a ja zaczęłam masować ciało kolesiowi , którego w ogóle nie znałam. Andrea pokazał mi jak uciskać poszczególne partie ciała. 
- Bardzo dobrze. - skomentował i odszedł. 
- Auuu, nie tak mocno. - syknął brunet. 
- Przepraszam. 
- Jestem Michał, ale mówią do mnie misiek lub winiar.
- Iza Olszewska. - wyciągnęliśmy do siebie dłonie i poznaliśmy się. 
- Znam skądś... czy Ty grałaś w koszykówkę? 
- Tak, ale zerwałam wiązadło. - podniósł się automatycznie i przytulił mnie. Wszyscy patrzyli zdziwieni. 
- Mój syn Cię uwielbia. Ma wpaść na trening...
- Ok, pogram z nim. - uśmiechnęłam się i zgoniłam go.  
Po nim przyszedł dziku. Był to człowiek zabawny i głupkowaty. Nie było z nim żadnego problemu. Na szczęście nie miał groźnych kontuzji. 
- Idziemy jutro na kawę. - rzucił odchodząc. Uśmiechnęłam się. Został ostatni i to właśnie ON. Był w samych bokserkach. 
- Możesz się ubrać? 
- Oni też byli w samych majtkach. Przeszkadza CI to? Nie miałam ochoty się kłócić. Wskazałam na łóżko i rozpoczęłam swoją pracę. Byłam już zmęczona. 
- Chcesz, możesz usiąść na mnie, będzie tak jak dawniej. - przegiął. Uderzyłam go pięścią w plecy i ruszyłam do przodu
- Nikt tego za Ciebie nie zrobi. - odezwał się Kamil , jeden z masażystów. Kurek mógł się cieszyć, bo wygrał. Musiałam zawrócić i dokończyć moją pracę. Masowałam, jak najmocniej, ale bez rezultatu. Nawet się nie skrzywił. 
- Dobra wystarczy , muszę odpocząć. - wstał i poszedł w stronę pokoju. 
Ja poskładałam przyrządy i również zabrałam się do pokoju. Chwila, ja nie mam żadnego mieszkania. 
- Andrea, ale gdzie ja mam mieszkać? 
- Spokojnie. Załatwiłem Ci pokój. - podał mi kartę , a ja poszłam do siebie. Weszłam od razu pod prysznic. Woda odprężała moje mięśnie. Teraz to mi przydałby się masaż. Zmęczona opadałam na łóżko. Usłyszałam pukanie do moich drzwi. Otworzyłam je, a za nimi byli: Kubi , Zibi, Pit i KUREK?!
- Grasz z nami? - zapytał Cichy 
- W co?
- W karty. Wojna, piątak , wszystko. - odpowiedział Zibi i wskoczył na moje łóżko, a za nim wszyscy. 
Kubi niestety przegrał, ale pomagał mi. 
- No i wygrałaś! Nie dość, że potrafi grać w karty , to jeszcze rozprasza wszystkich w tym szlafroku. 
- Kubi. - uśmiechnęłam się. 
- No co? Ładna jesteś. - pocałował mnie w policzek. Kurek wyszedł z pokoju.
- A jemu co? - zapytał Pit, a my wszyscy wzruszyliśmy ramionami. 

Oczami Bartka:

Nienawidzę Kubiaka! Dowala się do każdej laski. Tak, jak i Bartman. Przelecieć i zostawić. A ona? Ona pozwala mu się całować! Widziałem, jak gapił się w jej cycki, a nie karty. Nie wytrzymam, albo się pogodzimy, albo pozabijamy. Miałem dosyć dzisiejszego dnia, bo zaliczyłem go do najgorszych dni. Wypiłem piwo i położyłem się spać.

_____________________________________________________
No troszkę się spóźniłam, o jeden dzień. Dzisiaj dzień dziecka! 
Mam w zapasie jeszcze 3 rozdziały, a później klapa, muszę pisać, bo później nie da rady tak na biegu. 
Akcja dopiero się rozkręca. Mam nadzieję, że zostaniecie tutaj i podzielicie się opiniami ze mną! Jeżeli macie jakieś pomysły , możecie podrzucić. Mogą się przydać. :D Przepraszam za błędy!!!!